Kolejny mebel za mną. Tym razem to duża i solidna komoda produkcji niemieckiej (prawdopodobnie lata 70te), którą moja klientka dostarczyła w celu odnowienia, pociemnienia i nadania elegancji i ponownego blasku. Myślę, że się udało.
Ale po kolei 🙂 Komoda była w naprawdę dobrym stanie. Poza mocno zniszczonym blatem, który był konkretnie eksploatowany, zniszczoną wewnętrzną półką oraz konkretnie wyszczerbioną jedną nóżkę, było naprawdę ok.
No ale jeśli chcemy zmienić kolor, to lakier z całego mebla idzie do zdarcia. Trzeba dobrać się do surowego forniru, później już można szaleć 🙂
Misję odnawianie rozpoczęłam zatem od zdarcia satynowej powłoki, które jest zazwyczaj lwią częścią pracy nad tego typu meblem. Jak już to miałam za sobą, skupiłam się na ubytkach w blacie i na brzegach – w tym pomocne są woski twarde oraz szpachle.
Wnętrze komody wymagało podczyszczenia, ale to raczej była kosmetyka. Wybarwienie większych plam, lekki szlif, wyrównanie koloru i wosk zabezpieczający. Zaskoczeniem była wewnętrzna półka, która od spodu okazała się miejscowo zwęglona oraz wyklejona tajemniczymi, zaschniętymi substancjami, na których dumnie spoczywała samoprzylepna folia nie dająca się za cholerę odkleić. Wyglądało to mniej więcej tak.
Kolejny krok to akcja nóżki – po pierwsze skracanie o około 12-15cm, po drugie jedna noga wymagała konkretnego ratunku. Nogę uzupełniłam, a następnie nadałam kolor, bawiąc się kilkoma kolorami bejcy tak aby jak najlepiej wpasowała się w resztę mebla.
Na koniec nadałam komodzie nieco ciemniejszego tonu, a następnie powoskowałam w celu zabezpieczenia i nadania połysku.
Wiem! Zabrzmię jak zdarta płyta, ale czy to nie kolejny dowód na to, że warto odnawiać starsze meble? Dość, że jest to jeden jedyny taki egzemplarz to jeszcze macie na własność coś, co być może za jakiś czas może się okazać dobrą inwestycją 🙂
Zapraszam Cię na krótki filmik z odnowy tego mebelka – wystarczy, że klikniesz TUTAJ 🙂
